Kraków: debata o parabankach

DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-2Parabank to podmiot, który oferuje produkty i usługi finansowe, ale nie jest bankiem i nie podlega nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Parabanki stosują wysokie oprocentowanie pożyczek, a opłaty i prowizje są większe niż w bankach. „Pożyczamy za darmo!”, „Tysiąc złotych w kilka minut!”, „Pożyczka bez żyranta!”, „Nie sprawdzamy wiarygodności finansowej!” – reklamy usług świadczonych przez tzw. parabanki spotyka się praktycznie wszędzie. Na nieuczciwe praktyki instytucji parabankowych narażone są w szczególności osoby starsze.

Jak podaje Narodowy Bank Polski, wartość większości pożyczek udzielonych przez parabanki nie jest wysoka i wynosi od 100 do 2000 zł (choć zdarza się, że sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy). Nie wiadomo, ile parabanków działa w Polsce ani jakimi środkami finansowymi dysponują. Wartość rynku jest szacowana na 2–2,5 mld zł rocznie. W przeciwieństwie do banków, które zazwyczaj działają jako spółki akcyjne lub spółdzielnie, parabanki często mają mało przejrzystą strukturę właścicielską, np. działają jako indywidualna działalność gospodarcza czy spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.

Instytucje parabankowe żerują na naiwności, a nierzadko także na desperacji osób znajdujących się w finansowych tarapatach. Chwalą się pozornie niskim oprocentowaniem, ale wprowadzają inne, dodatkowe opłaty, łatwe do przeoczenia w umowie napisanej skomplikowanym językiem (opłata przygotowawcza, prowizja itp.). Wiele parabanków wymaga, by zabezpieczeniem udzielanej pożyczki było np. mieszkanie klienta, mające nieproporcjonalnie wyższą wartość niż pożyczka. Umowy z instytucjami parabankowymi często zawierają zapisy, które z punktu widzenia klienta są bardzo niekorzystne. Przykładem jest zapis o możliwości utraty – w określonych okolicznościach – części pieniędzy „ulokowanych” w parabanku.

Ile wspólnego z prawdą mają hasła reklamowe, którymi posługują się parabanki? Jak odróżnić parabank od tradycyjnego banku? Czy można się zabezpieczyć przed nieuczciwymi praktykami? Odpowiedzi na te pytania poszukiwali uczestnicy debaty, która odbyła się 16 listopada 2015 r. w Krakowie.

W dyskusji udział wzięli:

  • Agata Rebes – aplikant adwokacki z kancelarii Lex Patronum,
  • Jerzy Gramatyka – miejski rzecznik konsumentów w Krakowie,
  • Lesław Wilczak – przedstawiciel krakowskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego.

Spotkanie poprowadził Maciej Zdziarski, prezes Fundacji Instytut Łukasiewicza.DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-3

Maciej Zdziarski:

Tematem dzisiejszego spotkania są parabanki. Co to za instytucje? Co je odróżnia od tradycyjnych banków?

Agata Rebes:

Parabanki są instytucjami, które prowadzą działalność charakterystyczną dla banków, jednak działają w oparciu o inne przepisy niż Prawo bankowe. Tym właśnie się różnią. W polskim prawie nie ma definicji parabanku, chociaż podejmowano liczne próby zdefiniowania tego pojęcia. Przeciętny człowiek może nie być w stanie odróżnić działalności parabanków od banków, bo sprzedają one podobne produkty, np. udzielają pożyczek.

Jerzy Gramatyka:

Charakterystyczny dla firm pożyczkowych jest nachalny marketing – w szczególności podkreślanie, że do otrzymania kredytu niepotrzebna jest zdolność kredytowa. Sztandarowe hasło reklamowe to „pożyczka bez BIK”. Firmy, które tak się reklamują, udzielają pożyczek bez konieczności okazywania im żadnych zaświadczeń o dochodach. Banki tak nie postępują. Pierwszą czynnością, jaką wykona pracownik banku, aby udzielić pożyczki, jest sprawdzenie, czy klient nie widnieje w rejestrze dłużników i czy ma zdolność kredytową.

Kolejny istotny wyróżnik parabanków to obowiązek uiszczenia opłaty wstępnej. Banki nie stosują podobnych rozwiązań. Logiczne jest przecież to, że skoro dana osoba chce pożyczyć pieniądze, to nie ma zamiaru najpierw płacić. W parabankach zaś tego typu opłaty się zdarzają.

Lesław Wilczak:

Bank z reguły ma w nazwie słowo „bank”, natomiast parabanki nie mają prawa używać tego pojęcia. Zawsze warto sprawdzić wiarygodność firmy poprzez ustalenie, czy jest ona objęta nadzorem państwowym. Można to zrobić na stronie internetowej urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Komisja nadzoruje banki, ale parabanków już nie. Jeśli dana firma nie znajduje się na wspomnianej liście, to znaczy, że mamy do czynienia z parabankiem.

Maciej Zdziarski:

Czy instytucje będące pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego są bardziej wiarygodne i bezpieczniejsze dla konsumenta?

Lesław Wilczak:

Nadzór jest ważny przede wszystkim wtedy, gdy chcemy ulokować pieniądze w danej instytucji. Na wypadek bankructwa banku nasze środki do wysokości 100 tys. euro, czyli naprawdę potężne kwoty, są chronione przez państwo. Wówczas Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłaci 100% środków ulokowanych w danej instytucji, przynajmniej do wspomnianej kwoty 100 tys. euro.

Jeśli natomiast zdeponujemy środki w parabanku, to w przypadku bankructwa firmy nasze środki przepadną. Taka sytuacja spotkała np. klientów Amber Gold. Zostaje nam oczywiście droga sądowa, ale w przypadku upadłej firmy, która ma liczne długi, szanse na odzyskanie środków są niewielkie. Komisja Nadzoru Finansowego prowadzi również tzw. listę ostrzeżeń, na której umieszczane są firmy prowadzące działalność parabankową. Listę tę można znaleźć na stronach Komisji.


Przydatne informacje

Strony internetowe:

  • zanim-podpiszesz.pl – strona kampanii „Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz!”.
  • knf.gov.pl – strona Komisji Nadzoru Finansowego, na której można sprawdzić listę podmiotów sektora bankowego.
  • uokik.gov.pl – strona Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Telefony:

  • 22 262 58 00 – pod tym numerem można uzyskać informację, czy dany podmiot jest nadzorowany przez Komisję Nadzoru Finansowego

800 889 866 – bezpłatna infolinia konsumencka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, dostępna od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 17.00.


Maciej Zdziarski:

Czy nadzór Komisji ma znaczenie, jeśli chcemy pożyczyć pieniądze od danej instytucji, a nie ulokować w niej swoje środki?

Lesław Wilczak:

Tak, ma znaczenie z dwóch powodów. Po pierwsze, bank objęty nadzorem Komisji zweryfikuje naszą zdolność kredytową. Gdyby się okazało, że nie mamy zdolności, bank nie udzieli pożyczki. Oczywiście może nie być to satysfakcjonujące, skoro potrzebujemy pieniędzy, ale takie postępowanie chroni klientów przed popadnięciem w spiralę zadłużenia, a co za tym idzie – przed utratą domu, mieszkania i dorobku życia. Po drugie, przepisy regulują wysokość stóp procentowych. Obecnie wynoszą one ok. 19%. Parabanki nie podlegają nadzorowi Komisji, a więc mogą stosować dowolne oprocentowanie, co prowadzi do oferowania pożyczek oprocentowanych na kilka tysięcy procent rocznie.


Całkowity koszt kredytu/pożyczki

Są to wszystkie koszty, które ponosi klient w związku z zaciągnięciem pożyczki. Składają się na nie przede wszystkim odsetki, wynikające z oprocentowania, a także różne dodatkowe opłaty, prowizje, podatki, ubezpieczenia czy marże.

Najistotniejszą sprawą przy zaciąganiu pożyczki jest rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) – im wyższa, tym bardziej niekorzystna dla klienta. Aby ją poznać, należy dokładnie przeczytać umowę i dopytać o RRSO przedstawiciela firmy udzielającej pożyczki. Uwaga! Każda instytucja udzielająca pożyczek ma obowiązek poinformować klienta o wysokości RRSO i całkowitej kwocie do zapłaty.


Maciej Zdziarski:

Czy z punktu widzenia rzecznika konsumentów działalność parabanków jest istotnym problemem?

Jerzy Gramatyka:

Problem stał się dotkliwy w ciągu kilku ostatnich lat, potwierdzają to statystyki. W ubiegłym roku zgłosiło się do mnie o udzielenie pomocy prawnej w związku z parabankami ponad 1100 osób. W poprzednich latach ta liczba nie przekraczała kilkuset. Ofiarami nieuczciwych praktyk rynkowych czy różnego rodzaju nadużyć padają najczęściej osoby mniej zamożne.

Z reguły w parabankach zawierane są umowy pożyczki, które często określa się mianem tzw. kredytów chwilówek. Nic bardziej mylnego! Po pierwsze, parabank nie może oferować umów kredytowych, bo te są zastrzeżone dla banków czy SKOK-ów, po drugie zaś – „chwilówkami” zwykle one nie są, chyba że chodzi o chwilę przyjemności. Brak regulacji, które odnosiłyby się do działalności parabanków, przekłada się na lichwiarskie oprocentowanie – może ono sięgać nawet 10,5 tys. procent w skali roku. W takim wypadku pożyczenie 240 zł wymaga po upływie połowy roku spłaty sumy 2900 zł!DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-1

Agata Rebes:

Bardzo często klienci parabanków nie mają kopii umowy, którą zawarli. Gdy przychodzą do naszej kancelarii po pomoc, prosimy ich o okazanie umowy, aby sprawdzić warunki pożyczki. Wówczas klient uprzytamnia sobie, że nie ma umowy. Nawet jeśli wydaje mu się, że podpisał umowę na konkretnych warunkach, to z czasem okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie.

Inna sprawa, że umowy zawierane z parabankami są zwykle dość długie, skomplikowane, zapisane drobnym druczkiem. Klienci w placówce firmy czują presję i widząc taki dokument, rezygnują z czytania go w całości. Tymczasem na końcu umów zawarte są zazwyczaj istotne klauzule, nierzadko klauzule niedozwolone, które wpływają na późniejsze problemy związane z udzieloną pożyczką.

Istotny jest szczególnie zapis dotyczący długości trwania umowy. Niestety zdarza się, że parabanki kuszą klientów 30-dniowymi pożyczkami, ale po wczytaniu się w umowę okazuje się, że standardowa pożyczka udzielana jest na 14 dni i dopiero po spełnieniu dodatkowego warunku, np. wykupieniu innej usługi w parabanku, można zawrzeć pożyczkę na dłuższy okres.

Jerzy Gramatyka:

Warto podkreślić, że nie mamy obowiązku podpisywania umowy natychmiast. Zawsze można poprosić o jej projekt i skonsultować go z kimś, kto ma większą wiedzę. Umowa powinna zawierać informacje na temat przysługujących klientowi uprawnień, choć bywają one skrzętnie ukryte lub znajdują się w regulaminie, stanowiącym integralną część umowy. Tam określone są obowiązki pożyczkobiorcy i wyszczególnione koszty windykacji czy też koszty całkowitej spłaty kredytu.


Z jakimi pułapkami można się spotkać w umowie pożyczki?

  • Zmienne oprocentowanie pożyczki. Może się zdarzyć, że początkowo niskie oprocentowanie rośnie np. po miesiącu lub trzech (nawet kilkukrotnie).
  • Dodatkowe zabezpieczenie (kaucja). W umowie do podanej kwoty pożyczki (np. 1000 zł) zostaje dopisana kwota kaucji (np. 2000 zł). Umowa tak naprawdę opiewa na 3000 zł, z czego klient otrzyma 1000 zł, a 2000 zł zostanie w parabanku jako zabezpieczenie spłaty owego 1000 zł. Jeśli spóźnimy się ze spłatą, parabank zaliczy 2000 zł na rzecz spłaty pożyczki. To oznacza, że do spłacenia będziemy mieć w sumie 3000 zł – zamiast rzeczywiście pożyczonej kwoty 1000 zł.
  • Opłata za przesunięcie terminu spłaty pożyczki. W umowie może znaleźć się zapis, że w razie spóźnienia w spłaceniu pożyczki, np. o 15 dni, kwota do zapłacenia wzrośnie o 25% (lub więcej).
  • Opłata za przypomnienie o spłacie pożyczki. Umowa może stanowić, że w razie opóźnienia w spłacie kredytu przedstawiciel pożyczkodawcy dzwoni do klienta albo odwiedza go w domu. Czynność ta jest dodatkowo płatna.

Źródło: Usługi finansowe. Poradnik dla osób starszych, Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Warszawa 2012


Maciej Zdziarski:

Co skłania klientów do tego, że mimo wszystko udają się do placówek takich firm po pożyczkę?

Agata Rebes:

Na ulotkach czy w reklamach telewizyjnych parabanków są zapewnienia, że nigdzie nie dostaniemy pożyczki na takich dobrych warunkach. Rzecz w tym, że pracownik w placówce nie wylicza rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, czyli RRSO. I o ile samo oprocentowanie pożyczki może być niewysokie, o tyle na jej całkowity koszt składają się także inne opłaty: opłata przygotowawcza, prowizja i inne opłaty okołopożyczkowe. W praktyce okazuje się, że nawet najdroższa pożyczka bankowa jest tańsza niż oferta parabanku. Aby zatem stwierdzić, czy rzeczywiście dana pożyczka jest atrakcyjna, należy wyliczyć właśnie rzeczywisty koszt kredytu, nie opierać się natomiast na samej wysokości oprocentowania.

Maciej Zdziarski:

Jak w takim razie samodzielnie wyliczyć koszt kredytu?

Agata Rebes:

W tym celu należy najpierw przemnożyć wysokość raty przez czas trwania umowy wyrażony w miesiącach. Następnie trzeba dodać wysokość prowizji za udzielenie pożyczki, koszty ewentualnego ubezpieczenia i wszelkie inne dodatkowe opłaty, które powinny wynikać z tabeli opłat i prowizji – zwracam uwagę, że tabela również powinna stanowić elementarną część umowy. Następnie uzyskaną wartość trzeba odjąć od kwoty pożyczki, która ma zostać wypłacona. Różnica stanowiąca wynik tego działania to całkowity koszt pożyczki, wyrażony w złotówkach. Uzyskamy kwotę, którą będziemy musieli dodatkowo oddać firmie oprócz pożyczonej sumy. Przeprowadzenie takiego działania z pewnością uzmysłowi, czy dana pożyczka rzeczywiście jest opłacalna.

Warto też podkreślić, że jeśli klient spóźni się ze spłatą pożyczki, to koszty zaczynają rosnąć w zawrotnym tempie, a firmy pożyczkowe są bardzo wyspecjalizowane w egzekwowaniu tych należności.

Maciej Zdziarski:

W jaki sposób to robią?

Agata Rebes:

W zasadzie nękają klientów: dzwonią do domów, do miejsca pracy, nachodzą klientów w miejscu zamieszkania, a dodatkowo za wszystkie te usługi naliczają opłaty. Co gorsza, często wynika to z zapisów zawartej umowy! Może w niej znajdować się klauzula mówiąca, że np. gdy nie spłacimy pożyczki, konsultant pojawi się u nas w domu, co kosztuje 150 zł. Takie dodatkowe opłaty dotyczą SMS-ów z ponagleniami, telefonów czy listów z przypomnieniami o niespłaceniu pożyczki. To wszystko generuje dodatkowe koszty, w efekcie zdarza się, że klient musi spłacić nawet nie dwukrotność, ale wielokrotność zaciągniętej pożyczki.

Maciej Zdziarski:

Czy miejski rzecznik konsumentów może realnie pomóc klientom parabanków, którzy zwracają się do niego po pomoc?

Jerzy Gramatyka:

Oczywiście staram się w miarę możliwości pomagać, ale wiele zależy od tego, z jaką sprawą mamy do czynienia. Kilka interwencji zakończyło się złożeniem w prokuraturze zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ponieważ lichwa jest regulowana przepisami karnymi. Jako lichwę rozumie się nadużycie prawa podmiotowego w sytuacji, w której ktoś znalazł się przymusowo.

Posłużę się przykładem. Proszę sobie wyobrazić, że klient zawarł w ciągu roku 34 umowy pożyczkowe i z początkowego zobowiązania w wysokości 200 zł zadłużenie urosło do ponad 290 tys. zł. Wobec tej osoby były kierowane groźby karalne i zachodziła obawa o utratę wszelkich środków majątkowych, bo te firmy nie wahają się przed podejmowaniem działań na granicy prawa czy wręcz z naruszeniem przepisów.

Maciej Zdziarski

Czy zgłaszają się do pana osoby starsze, które skorzystały z usług parabanków?

Jerzy Gramatyka:

Tak. Wynika to z tego, że zdolność kredytowa seniorów nie jest zbyt duża ze względu na niewysokie świadczenia emerytalne czy rentowe. Poza tym banki badają także inne okoliczności związane z sytuacją klienta. Zwracają np. uwagę na wiek i uzależniają od tego wydanie decyzji kredytowej. W efekcie seniorom trudno wziąć pożyczkę w banku. W przypadku firm pożyczkowych jest inaczej. Często jedynym wymaganym dokumentem jest odcinek ostatniej renty czy emerytury. Czemu firmy o to proszą? Po to, by wiedziały, z jakiego źródła będą mogły windykować kwotę w razie niespłacenia pożyczki. Zanim więc przekażemy jakikolwiek dokument tożsamości, pytajmy, w jakim celu jest on firmie potrzebny. To państwo jesteście dysponentami swoich danych osobowych.

Maciej Zdziarski:

Jak to jest, że z jednej strony obowiązuje ustawa, która powinna chronić nas przed lichwą, funkcjonuje nadzór bankowy, a jednocześnie rynek lichwiarski kwitnie?

Lesław Wilczak:

Prawo bankowe reguluje działalność banków, a więc nie ma wpływu na parabanki. Te firmy działają na podstawie przepisów dotyczących zwykłej działalności gospodarczej, którą każdy może założyć. Tak jak sklep może sprzedawać telewizory, tak inna firma może zajmować się udzielaniem pożyczek.

Pytanie z sali: Czy działalności parabanków nikt nie kontroluje?DEBATA-NOWA-HUTA-16-11-2015-fot-4

Lesław Wilczak:

Jako państwo możemy rozliczać te firmy, karać, prowadzić działalność edukacyjną, przestrzegać przed ich działalnością, ale to klient sam decyduje, co zrobi ze swoimi pieniędzmi, i sam musi o nie zadbać. Państwo może pomóc, po to powołuje różnego rodzaju instytucje, które służą pomocą, prowadzą działalność prewencyjną.

Jerzy Gramatyka:

Gdy idziemy po pożyczkę, nie możemy mieć złudzeń: nie mamy do czynienia z organizacją charytatywną, która podaruje nam pieniądze. Im bardziej pracownik zapewnia nas o tym, jak atrakcyjna jest to oferta, tym bardziej musimy być czujni. W takim wypadku warto poprosić: „Skoro tak mnie pan zapewnia, że oferta jest świetna, proszę to wszystko potwierdzić na piśmie, najlepiej na umowie, żebym wiedział, z kim rozmawiałem i kto mnie o tym zapewniał”. Jeśli pracownik się nie zgodzi, to nie ma co tracić czasu. Jeżeli ktoś gra czysto, nie będzie miał nic do ukrycia.

Zwróćmy uwagę na to, jak działają banki: pracownicy zawsze mają identyfikatory przypięte do służbowego ubrania. Pracownik firmy pożyczkowej może również być bardzo sympatyczny, ale jeśli nie chce nawet zdradzić swojej tożsamości, to nie mamy powodu, by ufać ani jednemu jego słowu.

Pytanie z sali: Czy mogą państwo podać nazwy parabanków, aby się ustrzec przed nimi? Czy Kasa Stefczyka to parabank?

Jerzy Gramatyka:

Parabankami są m.in. Kredyty Chwilówki, Provident Polska, Vivus, Bocian, Wonga.com. Kasa Stefczyka, podobnie jak inne kasy oszczędnościowo-kredytowe, to są innego rodzaju instytucje, działające w oparciu o stosowne regulacje prawne i podlegające nadzorowi państwowemu. Zawierając umowę ze SKOK-iem, mamy chociażby gwarancję bezpieczeństwa zdeponowanych środków pieniężnych.


4 zasady, o których warto pamiętać przy zaciąganiu pożyczki

  • Sprawdź wiarygodność firmy.

Najlepiej pożyczać pieniądze od podmiotów objętych nadzorem finansowym. Skąd wiadomo, czy instytucja, z której usług chcemy skorzystać, jest nadzorowana? Listę podmiotów można znaleźć w internecie na stronach www.knf.gov.pl i www.zanim-podpiszesz.pl. Informacji udzielają także pracownicy Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego pod numerem telefonu 22 262 58 00.

  • Oblicz CAŁKOWITY koszt pożyczki.

Każda instytucja udzielająca pożyczek ma obowiązek poinformować klienta o wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania pożyczki (RRSO) i całkowitej kwocie do zapłaty. Koniecznie domagaj się tego na etapie podpisywania umowy.

  • Uważnie czytaj umowę.

Nigdy nie podpisuj umowy, jeśli wcześniej szczegółowo się z nią nie zapoznałeś i/lub nie rozumiesz niektórych zapisów. Czytając umowę, zwróć szczególną uwagę na poniższe sprawy:

Czy firma nie wymaga wniesienia nieproporcjonalnie wysokiego zabezpieczenia pożyczki, jeszcze zanim zostanie ona udzielona?

Czy poziom oprocentowania pożyczki nie jest przypadkiem znacznie mniej korzystny od tego oferowanego przez inne firmy działające na rynku?

Czy w umowie pojawiają się dodatkowe opłaty, które znacznie zwiększają koszty pożyczki (np. opłata za rozpatrzenie wniosku lub wydanie decyzji, wizyty przedstawiciela firmy w domu, prowizje, ubezpieczenia)?

  • Nie podpisuj umowy, której nie rozumiesz.

Umowy z parabankami często są napisane trudnym, niezrozumiałym językiem. Nierzadko firmy robią to celowo, by ukryć zapisy niekorzystne dla klienta. Zawsze żądaj tego, by przedstawiciel instytucji udzielającej pożyczki dokładnie wyjaśnił zapisy, które są dla ciebie niejasne. Jeśli spotkasz się z odmową lub brakiem satysfakcjonującego wyjaśnienia, lepiej zrezygnuj z podpisania umowy.

Źródło: www.zanim-podpiszesz.pl